Jeśli masz mózg wielkości tic-taca i lubisz głupio chichotać, pooglądaj sobie, bo mógłbyś robić coś gorszego.

     AND NOW...
     DZIESIĘCIOLECIE
     MODRZEWIA
2009
DZIESIĘCIOLECIE MODRZEWIA
CZTERDZIESTOLECIE LATAJĄCEGO CYRKU MONTY PYTHONA
Wejdź na Modrzew Zlot 2002 Zlot 2003 Zlot 2004 Zlot 2007
Konkursy: Pierwszy Drugi Trzeci Czwarty



24 - 30 sierpnia 2009 roku

Dzień pierwszy Dzień drugi Dzień trzeci
Środek zlotu Dzień piąty Dzień przedostatni
Dzień ostatni, czyli koniec

24 sierpnia 2009 roku - Otwarcie

Ponownie spotykamy się na "Przystanku Alaska", Ranczu Kaszubskim, które znajduje się w Gliśnie Wielkim. Wielkie to święto, ponieważ w tym roku minęło dziesięć lat, kiedy Adam Kowalczyk założył portal o Latającym Cyrku Monty Pythona, a który to portal przetrwał do dzisiaj.
Kolejne święto to czterdziestolecie wspomnianego Cyrku, który jesienią 1969 roku rozpoczął swą działalność, która głębokim piętnem odbiła się w umysłach wielu osób (w niektórych zbyt głębokim).
Zgodnie z przewidywaniami pierwszy dzień upłynął miło, spokojnie, wręcz sielsko. Z najważniejszych należy wymienić dwa, najważniejsze, punkty programu.
Pierwszy, to (bez wątpienia) najbardziej spektakularny proces powitań starych przyjaciół, którzy, jak na przyjaciół przystało, nie zawiedli i dali się wciągnąć otchłani "Przystanku Alaska".
Drugi, bardziej oficjalny, polegał na videorememberingu (ładne słowo, wpisujące się w trend anglośmieciosłów), czyli wspominaniu poprzednich zlotów, które zostały uwiecznione na różnych urządzeniach wideozapisu.
Wspominając, debatując i omawiając, nawet nie zauważyliśmy, że rozpoczęliśmy świętowanie.

do góry

25 sierpnia 2009 roku - Turniej i poszukiwanie

Nie byłoby zlotu bez odpowiedniego konkursu. W tym roku również był i, nie zawaham się tego powiedzieć, był najtrudniejszy ze wszystkich dotychczasowych.
Tytuł turnieju, może niezbyt oryginalny, ale niesamowicie medialny brzmi: "Co w głowie, to Twoje - Co w rękach chgw". Jeżeli nie byliście na zlocie - żałujcie, bo tutaj nie znajdziecie żadnych informacji na temat zasad konkursu. Kierowany uczuciem litości w stosunku do ciekawskich, uchylę rąbka tajemnicy i podam, że należało wykazać się umiejętnością gry w tenis stołowy i karcianej bry w tzw. "oczko", znajomością historii Latającego Cyrku Monty Pythona i życia seksualnego zwierząt domowych, a także posiadać rozbudowane poczucie humoru. Walka była... lepiej nie mówić. Do finału zakwalifikowali się Jacek "Jaca" i Mariusz "Wujo" (jakoś mnie to nie dziwi).
ku zdziwieniu zgromadzonych, po półgodzinnej walce nie osiągnięto rozstrzygnięcia. Nie było wyjścia i ogłoszono remis. Obaj finaliści otrzymali nagrody, które im należały się bezapelacyjnie.
Oprócz zabójczego konkursu, przez cały dzień poszukiwaliśmy sensu życia. Sensu życia nie znaleźliśmy, ale stwierdziliśmy jednogłośnie, że poszukiwanie sensu życia nie ma jakiegokolwiek sensu. A może jest w tym wszystkim sens? A może warto zadać sobie pytanie, czy jest sens w poszukiwaniu sensu życia, pomimo bezsensownej koegzystencji, wegetacji i infiltracji?
A może tak skoczyć do Szwecji?

do góry

26 sierpnia 2009 roku - Stwórczo mi, oj, stwórczo!


Oto "Człowiek z drewna z odrobiną żelaza".
Dzieło. Bez bulgotu niepokoju, bez polotu.
Zwyczajny, prymitywny twór rąk ludzkich.
Na pierwszy plan wysuwa się drugi plan, którym jest element żelazny, a pierwszy plan przesuwa się na drugi, przez co staje się drugim planem, a wspomniany pierwszy plan zajmuje drugi. Tak zaplanowano rzeźbę, aby jest wizualny odbiór przeplanowywał się wzajemnie, dając obserwatorowi (bez wątpienia koneserowi) możliwość uczestniczenia w oczopląsie.
Należy zwrócić szczególną uwagę na element metalowy, umiejscowiony w receptorze werbalnego przekazu, symbolizując w ten sposób nierozerwalną więź z szemrzeniem strumyków i pomrukiem oddalającej się burzy. W przypadku burzy należy element metalowy niezwłocznie usunąć, aby nie sprowadzić na siebie gniewu Zeusa.

do góry

27 sierpnia 2009 roku - Ewan McTeagl i jego prześladowcy


Nadszedł dzień, w którym niezmordowani pythonomaniacy postanowili zaprezentować poezję znanego szkockiego poety Ewana McTeagla. W czasie przygotowań okazło się, że nie tak dawno, a w zasadzie bardzo niedawno, odnaleziono nieznane dotąd utwory tego znanego poety. Zdziwienie połączone z radością spotęgowane zostało kolejnym odkryciem, a w zasadzie kolejnymi odkryciami, z których niezbicie wynikało, iż Ewan McTeagl nie był jedynym poetą uprawiającym poezję finansową (łac. ars mamona poetica).
Obecnie, pragniemy podzielić się z Państwem twórczością, która nie miała, nie ma i nie będzie mieć równych sobie.

Ewan McTeagl - Szkocja
Kim Dzoson McMindzudzuyi - Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna
Abn Egat McAlkathaar - Iran
Ro Te McWu - Korea Południowa
Kunta Mgbawana McKinte - Ghana
Cerezo Pedro McArevalo - Gwatemala
Hans Georg McMoldtke - Paragwaj

Planowane zajęcia plenerowe "Gotowanie na polanie" zostały przeniesione pod dach, aby zjawiska atmosferyczne nie zakłóciły spokoju, błogostanu i samozadowolenia wszystkich uczestników zajęć.

do góry

28 sierpnia 2009 roku - Dokąd zmierzamy?

Dokądkolwiek. Tego dnia nie chciało nam się nic. Mieliśmy iść, ale nie poszliśmy. Za to wieczorem...
Tradycyjne ognisko zostało przeniesione pod dach, aby niesprzyjające nikomu warunki atmosferyczne nie zepsuły wspólnego biesiadowania. Dla ogólnego bezpieczeństwa nie rozpalaliśmy ogniska. Wystarczyły nam stoły, ławy i to, co na stołach pojawiło się. Oj, działo się, działo.

do góry

29 sierpnia 2009 roku - Marsz, marsz Zlotowiczowski!



W samo południe najbardziej wytrwali Zlotowicze, ruszyli w kierunku wieży Lemana, która od lat służy nam za superatrakcję plenerową. W tym roku sam marsz był atrakcją samą w sobie. Można powiedzieć, że nic się nie działo, oprócz ataku konnicy na maszerującą grupę Zlotowiczów oraz błądzenia w poszukiwaniu źródła przeżycia. Na miejscu, po krótkim odpoczynku, dokonano inwazji na wieżę Lemana, po której to inwacji okazało się, że nie była inwazją, lecz pokojowym protestem przeciwko wszystkim protestującym.
Aby podziękować tym, którzy pomimo złego stanu zdrowia, czy nawet samopoczucia, odważyli się pieszo przebyć całą trasę, poniżej wymienię wszystkich, którzy przybyli pod wieżę Lemana, niekonicznie na piechotę.
  1. Bosa
  2. Bianca (Bibi)
  3. Dominika
  4. Mariola
  5. Zuzia
  6. Krysia (Smoczątko)
  7. Kasia (Smoczyca)
  8. Kasia (nieSmoczątko i nieSmoczyca)
  9. Kalmar
  10. Kuba
  11. Drzewo
  12. Jaca
  13. Witek
  14. Łysy
  15. Wujo
  16. Czifo
  17. Krzysiek (Smok)
  18. Mateusz
  19. Kubuś
  20. Małyś
  21. Megi
  22. Tara
  23. Sasek
Dzięki samozaradności, wieczorem, w sposób superniezorganizowany, ucztowano, ucztowano i ucztowano.

do góry

30 sierpnia 2009 roku - Koniec


D Z I Ę K U J Ę.

  ©  2009 Ireneusz Siwek

Strona główna Napisz do mnie Księga gości